fbpx

KONGRES POLONII KANADYJSKIEJ
CANADIAN POLISH CONGRESS
OKRĘG MANITOBA

Co dalej z Polonią w Kanadzie? – wywiad z Michałem Dembkiem, byłym Prezydentem KPK Kolumbii Brytyjskiej

Nieczęsto się zdarza, żeby przedstawiciel Polonii Kanadyjskiej był gościem Pałacu Prezydenckiego. Czy to pokłosie wizyty pary prezydenckiej w Zachodniej Kanadzie?

Kiedy Prezydent Polski Andrzej Duda wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą odwiedzili tę część Kanady, miałem okazję zapoczątkować dobre relacje z parą prezydencką. Chciałem pokazać im Polonię z jak najlepszej strony aktywnie włączając się w pomoc przy przebiegu tej wizyty. To się, mam nadzieję, udało i stąd moja obecność w Pałacu Prezydenckim i spotkanie z Panią Prezydetnową. To był oczywiście bardzo miły gest ze strony Pani Prezydentowej.

Dla Zachodniej Kanady ta wizyta była wizytą historyczną i szczególnym wyróżnieniem.

To rzeczywiście była wyjątkowa sytuacja. Wyjątkowa dla Polonii w Kolumbii Brytyjskiej tym więcej, że organizowaliśmy obchody 80-lecia istnienia KPK Kolumbii Brytyjskiej i Para Prezydencka uświetniła te obchody swoją obecnością. To był oczywiście zbieg szczęśliwych okoliczności, bo przecież nie zapominajmy, że akurat premier Kanady zaprosił Prezydenta do Vancouver..

Jak ta historyczna wizyta wpłynęła na Polonię w Kolumbii Brytyjskiej?

Kiedy Polonia się dowiedziała, że odwiedzi nas Prezydent Polski to było coś niesamowitego, ponieważ wszyscy się zjednoczyli we wspólnym działaniu. Co więcej, ja takiej wspaniałej atmosfery wcześniej nie widziałem.

Czyli wizyta Pary Prezydenckiej była mocnym impulsem, niespotykanym dotąd, co będzie – miejmy nadzieję – będzie owocowało w przyszłości?

Wszystko wskazuje na to, że to będzie korzyść nie tylko dla Polonii w Kolumbii Brytyjskiej, ale także dla Polonii w całej Kanadzie.

Pierwszą, taką namacalną, korzyścią była wizyta Michała Dembka w Pałacu Prezydenckim. Czego dotyczyła?

Rozmawialiśmy m.in. wizycie Pary Prezydenckiej w Vancouver, ale głównym tematem była organizacja wycieczki szkolnej dzieci z Polskiej Szkoły Świętego Kazimierza w Vancouver, jedynej polskiej szkoły w Kolumbii Brytyjskiej, do Polski. W programie tej wycieczki byłaby wizyta m.in. w Pałacu Prezydenckim. Mamy zgodę Pani Prezydentowej i będziemy tę wycieczkę organizować w przyszłym roku w marcu. Drugim tematem był Young Polonia Leadership Summit, który będzie organizowany w Ottawie. Zaprosiłem Panią Prezydentową do udziału w tym projekcie. Teraz już tylko ze strony Kongresu wyślemy oficjalne zaproszenie, żeby dopełnić formalności.

Szczyt liderów młodej Polonii już we wrześniu.

Tymczasem rekrutacja ruszy już niebawem. To będzie 30 miejsc do wzięcia dla młodych liderów Polonii Kanadyjskiej.

Oprócz spotkania z Prezydentową spotkał się pan jeszcze z członkami Polsko-Kanadyjskiej Grupy Parlamentarnej.

Miałem okazję porozmawiać z wiceprzewodniczącymi tej grupy. Mam taką intencję, żeby w tym spotkaniu młodych liderów Polonii wzięli udział parlamentarzyści obu krajów. Zaproponowałem w Polsce, żeby to było dwóch lub trzech posłów z różnych opcji. Natomiast tu z Kanady mogliby być to Tom Kmiec z Calgary i Irek Kusmierczyk z Windsor. To byłby interesujący panel dyskusji dla młodych.

Spotkania w Polsce owocne, wrócił pan do Kolumbii Brytyjskiej z dobrymi wiadomościami, ale zła wiadomość dla Polonii w Kolumbii Brytyjskiej jest taka, że mimo tych wszystkich pozytywów i rysujących się na horyzoncie wydarzeń, Michał Dembek składa rezygnację. Dlaczego?

Szczerze? Jestem trochę zmęczony po tych prawie 4 latach pracy na rzecz Polonii w Kolumbii Brytyjskiej. Myślę, że to nie jest mój koniec działalności dla Polonii, ale muszę chwilę odpocząć.

Jest tendencja w organizacjach polonijnych, że prezesi pełnią w nich władzę niemal dośmiertnie. Wielokadencyjność jest normą, choć zdarzają się „jaskółki”, które kończąc po dwóch kadencjach mówią, że to jest absolutne optimum. W Polsce zmieniło się prawo i prezydenci, burmistrzowie, wójtowie będą mogli być wybierani na maksymalnie dwie kadencje. Jest to jakaś mądrość społeczna, która wynika z historycznego doświadczenia. Czy nie należałoby wysłać silnego sygnału ze strony KPK do organizacji i wskazać okres dwóch kadencji jako pożądany i właściwy; sam pan zresztą powiedział, że jest zmęczony, bo ciężko pracował przez 3 i pół roku. Jeśli ktoś ciężko i uczciwie pracuje dla Polonii przez dwie kadencje, to nie ma możliwości, żeby utrzymał ten poziom, a też organizacja stawia przed osobą nią zarządzającą nowe wymagania i wymaga świeżego spojrzenia. Czy nie należałoby takiej sugestii – dwukadencyjności – wysłać do organizacji polonijnych w Kanadzie?

Zgadzam się, że powinno być ograniczenie ilości kadencji. W Kongresie Polonii Kanadyjskiej mamy takie ograniczenie. Nie można być prezydentem organizacji więcej niż trzy kadencje. Ja pełniłem swoją funkcję dwie kadencje i uważam, że na czele organizacji powinno się stać przez dwie, góra trzy kadencje, a nie wieczność, nawet jeśli się jest skutecznym przywódcą, lub myśli się o sobie, że się jest skutecznym przywódcą. Moją intencją były dwie kadencje, a w tym czasie myślałem już o kształtowaniu następców. Skuteczny lider to jest taki właśnie, który myśli o tym, co będzie po nim i przygotowuje ludzi, którzy będą go mogli zastąpić bez straty dla organizacji. Ja jestem zdziwiony, że są takie organizacje polonijne w Kanadzie, nie będę wskazywał z nazwy, gdzie prezesi trwają niezmiennie ci sami od 10 lat, 15 lat, a nawet 20 lat. W ten sposób stwarza się takie wrażenie i poczucie, że to jest moje, a nie wasze, że to jest organizacja prezesa, a nie członków, a nie Polonii. Zapominamy, że organizacje polonijne są własnością Polonii, a nie pojedynczych osób.

Tendencja w strukturach organizacyjnych Polonii Kanadyjskiej jest niestety spadkowa. Polacy imigrują do Kanady, ale w organizacjach ich nie przybywa. Na poprzednim zjeździe KPK, w październiku 2022 roku, chciano zmniejszyć liczbę członków organizacji, która warunkowałaby jej istnienie z 15 do 10. To nie przeszło. Byłoby to pewnie kołem ratunkowym dla wielu organizacji, ale równocześnie tworzeniem fikcji, w której oszukiwalibyśmy samych siebie. Tymczasem potrzeba głębokiej refleksji w Kongresie, który jest parasolem nad organizacjami, co zrobić dalej i w jakim kierunku iść. Jednym z tych elementów reformatorskich jest, o czym mówi pan prezydent, skracanie kadencji w organizacjach do dwóch lub trzech; nie po to żeby eliminować dobrych prezesów, tylko po to, żeby dobrzy prezesi kreowali swoich następców. Tak, jak chociażby dzieje się to w Kongresie Kolumbii Brytyjskiej, gdzie ustępujący lider ma 32 lata. Czy nie tak to właśnie powinno wyglądać?

To rzeczywiście jest wielki problem wśród Polonii w Kanadzie. Mamy wiele organizacji polonijnych, ale niewiele z nich jest autentycznie aktywna. Tu bez wątpienia potrzebna będzie reforma i trzeba się nad nią pilnie zastanowić. Zmiana musi nastąpić jeśli Kongres Polonii Kanadyjskiej chce nie tylko trwać, ale się rozwijać. Mamy trzy grupy Polaków, które mogą działać na rzecz Polonii. Jest grupa emigracji z czasów Solidarności. To głównie z tej grupy rekrutują się liderzy stojący na czele organizacji polonijnych. Druga grupa to pokolenie Polek i Polaków urodzonych tutaj lub tu już wychowanych. Ja sam do tej grupy należę. Z tą grupą jest problem, bo ludzi z tej grupy trzeba przekonywać i motywować do tego, żeby brali udział w życiu Polonii.

Apropos tej warstwy pokoleniowej, o której pan mówi, a która gdzieś nam się gubi. Trzeba, żeby ze strony kierujących organizacjami polonijnymi wyszedł mocny przekaz do tych młodych ludzi z zaproszeniem do nie tylko współpracy i współdziałania, ale i współkierowania. Tylko, czy to się może stać bez swoistego rachunku stanu faktycznego organizacji. Na papierze jest stu członków, składki opłaca osiemdziesięciu, na zebrania przychodzi czterdziestu, a aktywnie działa pięciu i prezes… Mam wrażenie, że ta młoda Polonia, której pan jest jednym z reprezentantów, nie przychodzi do organizacji, nie angażuje się, bo m.in. to nie są organizacje polonijne, tylko to są organizacje ICH, czyli tych którzy są tam po dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia lat.

Moje doświadczenie włączenia się w działalność polonijną było dość ciężkie. Wiele osób w Polonii nie chciało ze mną rozmawiać i współpracować, a to bo młody, a to bo po polsku nie rozmawia najlepiej, a to bo – jako urodzony w Kanadzie Polak – mam inne spojrzenie na pewne rzeczy. Myślę, że większość młodej Polonii w Kanadzie ma takie poczucie, że nie mogą wejść do tych struktur, ponieważ ich opinia nie jest istotna, pomysły nie takie. To są takie blokady pod hasłem: „ty młody usiądź, ja jestem starszy od ciebie, wiem lepiej”. To między innymi dlatego Kongres Polonii Kanadyjskiej podjął tę inicjatywę Young Polonia Summit. Chodzi o to, żeby tworzyć pewien zaczyn, żeby budować podwaliny pod właśnie udział młodych w życiu Polonii, żeby mieli możliwość budowania samych siebie w kontekście przyszłego i realnego wpływu na to, jaka Polonia w strukturach będzie i czy w ogóle będzie? Sukcesem ubiegłorocznego szczytu jest już to, że kilkoro z tych trzydziestu młodych ludzi, którzy wzięli w nim udział, dziś jest prezesami organizacji polonijnych. Ci młodzi są Polonii potrzebni, o czym mówiono dość mocno w czasie jednego z paneli. I to prawda, ale ja trochę prowokacyjnie powiedziałem: „To nie Polonia potrzebuje młodych, to młodzi potrzebują Polonii”. I dla poparcia mojej tezy wymieniłem kilka nazwisk ludzi, którzy działali w Polonii, a dzisiaj są na znacznych pozycjach w gospodarce, w polityce, w życiu społecznym. Natalia Kusendova-Bashta, która jest ministrem opieki długoterminowej, minister Kinga Surma, obecna minister infrastruktury czy były poseł Ted Opitz. To są ludzie, którzy działali w Polonii i zostali posłami. To jest ten mój przekaz do młodych. Potrzebujecie Polonii, bo Polonia otwiera człowiekowi różne możliwości działania. Działania nie tylko dla społeczności polskiej, ale szerzej, także kanadyjskiej. To potem uruchamia efekt domina. Działasz dla Polonii. To umożliwia ci osiągnięcie pozycji w gospodarce czy polityce, a to z kolei da ci możliwości wsparcia Polonii.

Wiem o czym pan prezydent mówi, bo my w Manitobie doświadczamy tego braku Polaka w strukturach polityki prowincjonalnej.

I tu właśnie przykład pań minister z Ontario pokazuje doskonale jak to działa. Kiedy Polonia jest w potrzebie to one zawsze starają się pomóc. Tego niestety nie ma, jak w Manitobie, także u nas w Kolumbii Brytyjskiej. Nie mamy polityka, który byłby wsparciem dla Polonii.

Trzeba zasilać organizacje młodymi ludźmi i uświadamiać im, że nie tylko Polonia potrzebuje was, ale wy potrzebujecie Polonii. Bycie w Polonii to jest zawsze istotny argument w politycznej walce o mandat radnego na poziomie prowincjonalnym, czy mandat poselski na poziomie krajowym. Jakim kryterium powinien kierować się Kongres, a szerzej organizacje w skład Kongresu wchodzące i pozostałe, w przyjmowaniu i promowaniu młodych ludzi, bo jak słyszę argumenty, że jesteś za młody, albo że za słabo mówisz po polsku, to skóra cierpnie. Wydawało mi się, że głównym kryterium w przyjmowaniu nowych członków jest to, co ty chcesz zrobić wstępując do organizacji, żeby polskie dziedzictwo na kontynencie amerykańskim zachować, z tego dziedzictwa czerpać i je rozwijać…

Jeśli mamy młodą osobę, która chce szczerze i uczciwie działać na rzecz Polonii w strukturach organizacyjnych, to musimy ją wspierać. Nawet jeśli nie zawsze się zgadzamy z wizją, metodami, spojrzeniem, które czasem może być inne od naszego, to tych osób nie wolno tępić. Trzeba tym osobom pomagać, pokazać możliwości, kierunkować, dzielić się doświadczeniem, zapraszać do wspólnych projektów, bo to jest szansa dla Polonii, to współdziałanie ponad podziałami pokoleniowymi, ponad podziałami wynikającymi z różnych doświadczeń. To jest korzyść, jeśli tylko się wzajemnie i z szacunkiem będzie traktować. Połowa osób, które są w KPK Kolumbii Brytyjskiej to są młode osoby. Osoby, które mają około trzydziestu lat, które chcą działać, które są urodzone w Kanadzie i mają inną perspektywę. Inną, nie znaczy że gorszą.

Dziękuję za rozmowę.